Podeszłam do walizki z ciuchami i zaczęłam ją rozpakowywać. Zwykłe ciuchy: jeansy, T- shirty itd. Nie wyróżniałam się zbytnio od zwykłych dziewczyn, co mnie cieszyło. A więc krótkie rękawki miały swoją półeczkę i tak wszystko zaczęłam segregować. W Polsce moja szafa była za mała, żeby segregować rzeczy, więc wrzucałam je gdzie popadło. Po zakończeniu rozpakowywania spojrzałam ogólnie na szafę. Nie wyglądało to źle. Za oknem już totalnie się ściemniło, więc zasunęłam zasłony. Jedyne co mnie zdziwiło to to, że były one ciemno zielone. Ten kolor nie pasował w ogóle do mojego pokoju, przynajmniej tak mi się wydawało. Nad łóżkiem wisiał dość duży, bordowy zegar, który wskazywał 19:45. Nagle przypomniała mi się moja rozmowa z mamą. Miałam z nią o tylu rzeczach porozmawiać a co wyszło ? Krótka kłótnia, której nie chciałam. Jutro mama idzie do pracy, a ja będę się sama nudzić w domu. Zapowiadało się ciekawie. Pocieszała mnie myśl, że o 17:00 miałam iść do jedynego miejsca, które znałam w Londynie. Byłam bardzo ciekawa co się wydarzy. Chłopak wyglądał na miłego i w ogóle. Z rozmyśleń wyrwała mnie mama, która lekko zapukała do drzwi.
- Proszę- odpowiedziałam łagodnym głosem, ponieważ nie chciałam się już kłócić.
- O, widzę że się rozpakowałaś- powiedziała mama z uśmiechem. Miałam nadzieję, że teraz porozmawiamy dłużej.
- Tak. Nie zdążyłyśmy porozmawiać- rzuciłam w stronę mamy, klepiąc wolne miejsce na łóżku obok siebie.
- Fakt. No ale trochę czasu mamy, bo Tom wraca dopiero o 23:00- mama wyglądała nadal na szczęśliwą, lecz w jej oczach pojawił się taki błysk. Jakby chciała się rozpłakać.
- Coś się stało ?- zapytałam, widząc co się dzieje.
- Nie... tak tylko coś mi się zebrało. Do szkoły pójdziesz myślę, że od nowego tygodnia. Dzisiaj dzwoniłam tam i powiedzieli, że jutro dadzą mi odpowiedź.- ucieszyła mnie ta wiadomość, jak i zdołowała. Miałam zostać 4 dni w domu... sama.
- To dobrze... ale co ja będę robić przez ten czas sama w domu?- zapytałam mamę z minką smutnego pieska.
- Hmmm... mogę dać ci plan miasta, tylko jest dość duży. Ja będę wracała do domu o 20:00 a Tom będzie wychodził o 12:00, więc nie będziesz aż taka samotna.- No teraz to mnie mama pocieszyła. Miałam zostawać sam na sam z Tom'em przez 6 godzin? Szczerze mówiąc, wtedy zaczęłam się bać.
- Plan miasta.... okej. Tylko co ja mam z nim robić?- zapytałam mamę.
- No możecie porozmawiać, on ci poopowiada jak jest u niego w pracy, a ty mu możesz opowiedzieć coś innego. Zobaczysz nie będzie tak źle. - czyli krótko mówiąc w oczach mamy malowała się kolorowa i pełna śmiechów rozmowa. U mnie zatem godzinne milczenie i gapienie się w telewizor.
- Dobra, dobra. Okej ja chyba już pójdę spać, trochę zmęczona jestem dzisiejszymi wrażeniami.- po tych słowach mama wstała z łóżka i kierowała się w stronę drzwi.
- To śpij spokojnie w nowy miejscu. Dobranoc- gdy mama wyszła z pokoju wzięłam piżamę z szafy, kosmetyczkę i stanęłam za drzwiami swojego pokoju zastanawiając się gdzie jest toaleta. Twierdząc po drzwiach, to była zaraz obok. Okręciłam się o 90 stopni i otworzyłam drzwi do toalety. Zdziwiło mnie to, że nie było tam innych rzeczy. Nie chciało mi się schodzić na dół, więc napisałam mamie sms'a:
" Mam własną toaletę?" nie czekałam długo na odpowiedź. Przyszła po kilkunastu sekundach i bardzo mnie ucieszyła. " Tak". Ciesząc się, że nie będę musiała z nikim dzielić łazienki i targać kosmetyczki w tą i z powrotem, zaczęłam opróżniać jej zawartość. Ostrożnie wykładałam wszystko na półkę obok wielkiego lustra. Moją uwagę przykuły białe lampki, którymi było obwieszone lustro. Wyglądało to jak w jakimś kolorowym Amerykańskim filmie. Tylko szkoda, że ja się tak nie czułam. Ani się obejrzałam, cała zawartość kosmetyczki stała już na półce. Ściągając rzeczy do kąpieli, z tylnej kieszeni wypadła mi mała karteczka, którą nieznajomy zostawił na stoliku w barze. Jeszcze raz przypomniałam sobie jej treść, po czym uśmiechnęłam się sama do siebie. Ponownie zalała mnie fala radości. Po kąpieli postanowiłam zadzwonić do taty. Nie było aż tak późno więc, złapałam za telefon i wydusiłam numer.
- Hej córa- tata jak zawsze, używał trochę wiejskich słów.
- No hej tato, jak się trzymasz?- zapytałam powoli się uśmiechając
- Wiesz, nie jest źle. Tylko nie ma mi kto gotować i kto się krzątać po domu- w głosie taty dało się usłyszeć nutkę zaniepokojenia.
- Mam nadzieję, że dom jeszcze stoi cały. Uwierz mi, że chciałabym wrócić, ale tutaj też nie jest źle. Podoba mi się.- musiałam skłamać, żeby uspokoić tatę.
- A jak z Tom'em ? Dogadujecie się?- milion pytań na minutę. Skądś to znałam. Gdy wyjeżdżałam na wycieczki z klasą, tata zawsze dzwonił i zadawał tysiące pytań. Z czasem szło się przyzwyczaić.
- Nie jest źle, jutro postaram się z nim więcej porozmawiać. Dobrze, ja już kończę Dobranoc- powiedziałam po czym się rozłączyłam. Postanowiłam ustawić sobie budzik na 08:00. W końcu czekała mnie stresująca rozmowa z panem tego domu. Tej nocy nie mogłam zasnąć, ciągle miałam przed oczami nieznajomego w lokach. Ostatnim razem gdy spojrzałam na zegarek była 03:00. Nie wiedziałam czym się stresowałam. Przecież, rozmowa z Tom'em miała być spokojna a spotkanie z nieznajomym przyjemne i kolorowe. Jednak coś sprawiło, że cały czas się wierciłam i nie mogłam spać. Po jakimś czasie usłyszałam mamy budzik, który zawsze sobie ustawia na 04:00 żeby się nie spóźnić do pracy. Nie mam pojęcia po co go ustawia o dwie godziny wcześniej, ale wolałam w to nie wnikać. Po przeleceniu całej melodyjki dzwonka mamy, w końcu udało mi się zasnąć. Śnił mi się dom. Zwykła, codzienna atmosfera, czyli to, czego mi najbardziej brakowało. Szybko jednak mnie z tego pięknego snu wyrwał budzik... tym razem mój. Niechętnie, można powiedzieć nawet, że bardzo niechętnie wstałam w łóżka. Gdy odsłoniłam zasłony, zdołowałam się jeszcze bardziej. Moje oczy poraził srebrzysty odcień chmur. Nie było widać ni promienia słońca. Co gorsza, zanosiło się na deszcz. Kolejna myśl która mnie przerażała to fakt, że gdy zejdę na dół ujrzę tylko tą gargamelowatą twarz. Powolnymi ruchami ogarnęłam poranną toaletę, leczy gdy stanęłam przed lustrem w pokoju, oczy mi wyszły na wierzch. Moje włosy przypominały stóg siana. Patrząc na siebie jak na nieszczęście, usłyszałam jakąś rozmowę w kuchni. Strasznie mnie ciekawiło co się tam dzieje. W 5 minut ogarnęłam włosy w dość normalnego koka i pomalowałam lekko oczy tuszem to rzęs i kredką do oczu. Na siebie wrzuciłam rurki tym razem miętowa i zwykły T- shirt. W tym czasie rozmowa ucichła, lecz i tak nic mnie nie powstrzymało. Ciekawość wygrała. Schodząc wolno po schodach, moje serce przyspieszyło do takiego stopnia, że je sama słyszałam. Moim oczom ukazał się Tom i... jakiś nieznajomy mi chłopak. Był nawet wysoki i chudy. Miał brązowe oczyska, zresztą włosy też. Jego ucho było przekłute czarnym kolczykiem. Strasznie mnie ciekawiło kto to.
- Dzień Dobry- odezwałam się niepewnie stając przed mężczyznami.
- No witaj. Poznaj, to Justin i jest moim...... synem- na początku się uśmiechał. Ale później chyba się przesłyszałam. Synem? I mama o tym wiedziała ? I mi nic nie powiedziała ? Cudownie.
- Sssss.... syna ?- zaczęłam się jąkać.
- Tak, mama nic ci nie mówiła ? Dziwne... no cóż, Justin pomieszka u nas troszkę. Mam nadzieję, że nie będzie ci to przeszkadzać ?- myślałam, że wybuchnę. W jednej chwili zalała mnie fala złości, ale obiecałam coś mamie... że będę miła.
- Nie skąd. Nina jestem- podałam mu rękę z uśmiechem. Czułam się jakby ktoś sterował moimi uczuciami, co było trochę dziwne. Przez jakiś czas patrzeliśmy sobie prosto w oczy, ale po kilku sekundach ogarnęłam się i uświadomiłam, że on będzie moim bratem. Pokręciłam głową z uśmiechem i skierowałam się do kuchni zrobić śniadanie. W ciągu kilku sekund tak diametralnie zmieniło się moje zdanie na ich temat. W mojej głowie jednak nadal wojował nieznajomy chłopak w loczkach. Za 8 godzin miałam go w końcu spotkać, choć nadal wyglądałam jak trup. Poszukałam w lodówce mleko i zalałam nim czekoladowe kulki, które wyszukałam w szafce. Wolałam zjeść na zimno. Z kuchni miałam świetny widok na mojego nowego "brata i ojca" Nie miałam zamiary mówić do niego "Tato", ponieważ tego już miałam i takim miał zostać. Nikt nie mógł zastąpić jego miejsca. Justin szczerzył się do mnie jak głupi, nie wiedziałam o co chodzi. Z tego co wywnioskowałam był mniej więcej w moim wieku. Po skończonym śniadaniu a raczej posiłku, poszłam do salonu. Byłam tak zmęczona, że siedzą przymykały mi się oczy. Obudził mnie dopiero ktoś kto przykrył mnie ciepłym kocem. Co mnie zdziwiło, był to Justin.
- Dzięki- powiedziałam śpiąc dalej.
- Nie ma za co siostro- siostro.... Boże zaczynałam się poważnie bać. Nawet nie zauważyłam kiedy wyłączył też telewizor, który nie pamiętam kiedy włączyłam. Spałam tak przez jakiś czas. Nic mi się nie śniło, lecz gdy się obudziłam zobaczyłam, że jest 16:30. Zrywając się z kanapy popędziłam do swojego pokoju. Zostało mi pół godziny. Starałam się aby nie wpaść w panikę, co było trudne. Jedyne co mnie ucieszyło, to lekkie słońce za oknem. Rozpuściłam tylko włosy i lekko je rozczesałam. Pospiesznie zabrałam torbę, w której była książka i zbiegłam na dół. Spotkałam tam tylko Justina, który skakał po kanałach jak mój tata.
- Wychodzisz gdzieś?- zapytał nie odwracając się.
- Tak.- odpowiedziałam szybko biegnąc do drzwi. Justin już nic nie powiedział, co mnie cieszyło. Nie chciałam się przed nim tłumaczyć. Gdy wychodziłam była 16:45. Byłam tak zestresowana, że zapomniałam zabrać ze sobą bluzy. Na dworze było troszkę chłodno, ale nie chciałam się wracać. Idąc tą samą drogą, nadal przypominały mi się mamy wskazówki. Im byłam bliżej baru, tym bardziej waliło mi serce. Po kilku minutach byłam na miejscu. Zauważyłam przez szybę, że chłopak już siedzi na swoim miejscu. Zaczęłam się stresować, że może coś pomyliłam z godziną, a on biedak siedzi tutaj już od jakiegoś czasu i się nudzi. Miałam jednak nadzieję, że się myliłam. Wchodząc bo baru, moja nogi sprawiały wrażenie jakby były z waty. Zawsze gdy się stresowałam, nie mogłam wykrztusić ani słowa, więc tym razem wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do przodu. Nieznajomy odwrócił się wraz z piskiem otwieranych drzwi. Poczułam się jakby coś przyjemnego strzeliło mnie w głowę. Jego uśmiech był jasny a zęby wręcz bielutkie. Loczki ładnie poukładane jak należy. Serce zaczęło walić mi jak opętane. Dopiero po dwóch sekundach dotarło do mnie całe to zdarzenie i odwzajemniłam uśmiech. Kierując się w stronę miejsca na przeciwko nieznajomego, poczułam na sobie jego wzrok. Nie powiem.... było to krępujące uczucie. Ale im byłam bliżej, tym bardziej udzielał mi się jego humor. Zaczęłam się śmiać jak głupia.
- Widzę, że zauważyłaś karteczkę- powiedział zanim jeszcze zdążyłam całkowicie podejść do niego. Jego niebiański głos mnie wręcz onieśmielił. Był niski ale melodyjny.
- Tak, mam nadzieję, że się nie spóźniłam- powiedziałam siadając i spoglądając na wiszący na ścianie zegar w kształcie perskiego kota.
- Nie skąd, miło cię widzieć. - powiedział nadal się szczerząc nieznajomy.
- Jestem Nina Zalewska- grzecznie podałam mu rękę opanowując się przed wybuchem śmiechu.
- Właśnie, jestem Harry Styles- powiedział swoim melodyjnym głosem. Nareszcie wiedziałam jak się nazywa.
- Nie jesteś polakiem ?- zdziwiło mnie jego nazwisko i imię, a przecież doskonale mówił po polsku.
- Mama jest polką, tata pochodzi z Londynu. To troszkę skomplikowane, opowiem Ci jak się przejdziemy- woohoo zdziwiło mnie to że miał dokładnie obmyślony plan.
- Masz opracowany cały plan naszego spotkania ?- zapytałam lekko się uśmiechając.
- Tak, nawet wszystko na kartce wypisałem.- powiedział to z poważną miną, lecz gdy zobaczył moją zaczął się przesłodko śmiać. Widocznie musiałam zrobić okropnie śmieszną minę.- spokojnie, żartowałem. Kto normalny wymyśla dokładnie cały plan spotkania z dziewczyną?- teraz to i ja wpadłam w śmiech, tylko mój w porównaniu z jego śmiechem był raczej rechotem.
- Mój były- tak, Alan miał na kartce wszystko zapisane. Zawsze odwracał się i czytał jaki krok jest następny z myślę, że tego oczywiście nie widzę.
- Niech zgadnę, wasz związek rozpadł się po kilku miesiącach?
- Skąd wiedziałeś? Dokładniej po 6- zastanawiało mnie skąd to wiedział. Justin sterował moimi uczuciami, Harry czytał w myślach ? Wydawało się to bardzo dziwne a za razem śmieszne.
- Tego ci nie mogę zdradzić- powiedział nadal się uśmiechając. Jego szaro- niebieski oczy wpatrywały się wprost w moje, co sprawiało mi ogromną radość. - To może... się gdzieś przejdziemy ?- zapytał już z poważną miną.
- Pewnie- odpowiedziałam wstając.- A tak pro po, długo już tutaj siedzisz ?- zapytałam z nadzieją, że odpowie nie.
- Jakieś 15/20 minut.- troszkę mnie to zabolało, nie chciałam żeby się nudził.
- Jeju przepraszam, mogłam przyjść wcześniej- zaczęłam się tłumaczyć, lecz on znów wpadł w swój zabójczy śmiech.
- Nie tłumacz się, przyszłaś punktualnie. To ja wpadłem wcześniej jeszcze poczytać.- dopiero gdy wstał zauważyłam, że jest chudy i o dobre 10 cm wyższy ode mnie. Miał na sobie rurki, co u chłopaków rzadko się zdarzało i nawet luźną bluzę wkładaną przez głowę. W jego zestawie nie zabrakło torby do której schował książkę.
- Jej, wysoki jesteś- powiedziałam patrząc na niego z głową w górze.
- Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem- powiedział z poważną miną. Nawet z taką wyglądał słodko.
- Nie skąd, lubię wysokich chłopaków- powiedziałam po czym uśmiechnęłam się porozumiewawczo. Wychodząc z baru Harry przytrzymał mi drzwi. Po kilku sekundach poczułam zimne powietrze i zorientowałam się, że nie zabrałam z domu bluzy.
- Troszkę zimno- powiedziałam patrząc przed siebie.
- A bluzy nie zabrałaś?- zapytał patrząc na mnie, jak trzęsłam się z zimna.
- Nie, została w domu- odpowiedziałam, coraz bardziej szczękając zębami. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć na Harrego, lecz ten właśnie ściągał swoją bluzę.
- Co ty robisz ?- zapytałam uśmiechając się w duchu.
- Załóż, będzie ci cieplej- miałam ochotę go wręcz uściskać, a co z nim? Przecież nie chciałam żeby się rozchorował przeze mnie.
- Dzięki, ale teraz tobie będzie zimno- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy, co było dość trudne.
- Mną się nie przejmuj, zakładaj- założenie jego bluzy zajęło mi dobrą minutę, jak nie więcej, ponieważ zaczęłam się plątać. Wiedziałam, że będę w niej wyglądać jak w worku i nie myliłam się. - i jak ciepło ?- zapytał Harry po czym zaczęliśmy się oboje śmiać jak idioci.
- Tak, ale wolę nie wiedzieć jak w niej wyglądam.- powiedziałam łapiąc z trudem oddech.
- Oj tam, tym się nie przejmuj. Chyba nie chcesz być chora?- zapytał nadal się uśmiechając.
- No nie. Jeszcze raz dzięki- powiedziałam.- a teraz opowiedz mi o sobie coś więcej, bo przecież prawie cię nie znam.- rzuciłam w jego stronę.
- No to mam 19 lat, mieszkam tutaj od jakiś 10. Wcześniej byłem w Polsce, ale tata dostał tutaj pracę i tak jakoś wyszło. Usłyszałem jak rozmawiasz z mamą po polsku co mnie ucieszyło.- mówił to patrząc ciągle przed siebie. Jego umięśnione ręce wydawały się w ogóle nie trząść z zimna co mnie zdziwiło, bo wiał okropnie zimny wiatr.
- Ja przyjechałam tu dokładnie wczoraj.- moje słowa go chyba zdziwiły, bo zrobił zaskoczoną minę. Ta również mi się spodobała, ponieważ lekko się przy tym uśmiechnął. Nagle poczułam lekkie wibracje w torbie. Zastanawiałam się kto może dzwonić. Mama w pracy nie mogła nawet napisać sms'a tak jak tata. Pospiesznie wyciągnęłam telefon z torby i spojrzałam na wyświetlacz. Był to sms od Angeliki.
" Hej, możemy się spotkać ? Wszystko Ci wytłumaczę. Proszę... bardzo mi zależy. Odpisz jak najszybciej ;) xx" Po przeczytaniu, nie mogłam sama w to uwierzyć. Po tym wszystkim, nie chciałam jej widzieć, więc jak najszybciej zabrałam się za odpisywanie: "Sorry, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Już mnie nigdy nie zobaczysz, nie mieszkam już w Polsce. Pociesz się Alankiem. Pa." W jednej chwili ogarnęła mnie złość.
- Coś się stało?- zapytał Harry. Ta wiadomość sprawiła, że zupełnie o nim zapomniałam.
- Nie, przepraszam. To tylko była przyjaciółka.- powiedziałam starając się uśmiechnąć. Nie wychodziło mi to łatwo.
- Nie masz za co przepraszać- powiedział uśmiechając się. Nie chciałam już powracać nawet myślami do tego sms'a.
- To gdzie mnie prowadzisz?- zapytałam zupełnie z innej beczki.
- Skoro przyjechałaś wczoraj, to pewnie jeszcze nie widziałaś Big Ben'a albo słynnego London Eye ?- z jednej strony ucieszyłam się jak dziecko, bo wiedziałam, że prędzej Londyn zwiedzę sama niż z mamą, jak mi to obiecywała. Ale z drugiej strony przestraszyłam się, bo kto normalny nosi za duże bluzy ?
- Hmmm.... zapowiada się ciekawie. A tobie nie jest zimno?- zapytałam widząc, że nadal nie trzęsie się z zimna.
- Nie, jestem odporny na zimno. Hej hej, ja ci opowiedziałem o sobie, to teraz ty mi odpowiedz coś o sobie. Jakaś sprawiedliwość musi być- stwierdził uśmiechając się. Dopiero jego śmiech podniósł mnie na duchu.
- Mam 18 lat. Teraz mieszkam z mamą i ojczymem. Tata został w Polsce. To skomplikowane.
- Spokojnie, rozumiem- dopiero teraz się zorientowałam, że stanęliśmy a przed nami rozciągał się piękny widok Big Ben'a. Droga nie była zbyt długa.
- Jeeej, ale tu pięknie- powiedziałam stając obok chłopaka. Staliśmy oboje obok siebie i wpatrywaliśmy się w cudowny widok. Teraz Moje uczucia były nieopisane. Jednego byłam pewna..... chyba się zakochałam. To raptem 2 spotkania, ale mamy wspólne tematy i dobrze się rozumiemy.
- Często tu przychodziłem z tatą jak byłem młodszy.- rzucił w moją stronę, patrząc prosto przed siebie. Zaczęło się ściemniać.
- Wiesz... ja już muszę wracać. Miło było cię poznać- powiedziałam smucąc się. To były piękne chwile. Nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać.
- Odprowadzę cię, jeżeli mogę oczywiście.- dawno nie czułam się taka szczęśliwa.
- Pewnie. Mam nadzieję, że to spotkanie się powtórzy.- powiedziałam. Patrząc na niego czułam coś zupełnie innego, niż patrząc na Alana, coś o wiele lepszego. - to... może jutro ?- zapytałam z nadzieję, że odpowiedź będzie pozytywna.
- Niestety, jutro idę z moim małym zespołem na casting do X- Factor'a, ale pojutrze pasuje idealnie.- zatkało mnie. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Ty śpiewasz ? I się nie pochwaliłeś ?- zaczęłam mówić do niego jak do najlepszego przyjaciela.
- Ale nie ma czym się chwalić. - zaczął się śmiać. Nie miałam pojęcia co go tak rozbawiło.
- To życzę powodzenia.- powiedziałam po czym też zaczęłam się śmiać. Bardzo szybko zarażał mnie jego śmiech.
- Zapisz mi swój numer na ręce, to po castingu zaraz do ciebie zadzwonię- nadal idąc, pospiesznie wyjęłam z torby długopis i zatrzymałam się. On jednak szedł dalej.
- Nie umiem jeszcze pisać w biegu- krzyknęłam z uśmiechem.
- Wybacz, nie zauważyłam, że się zatrzymałaś- cofnął się z prędkością światła. Było to prawie niemożliwe. Po chwili zaczęłam zapisywać mu swój numer. Miał bardzo gładką i delikatną dłoń. Co prawda była o wiele większa od mojej, ale nie robiło to dużej różnicy.
- No i jest- powiedziałam. Zaczęłam orientować się, że jesteśmy na ulicy prowadzącej prosto do mojego domu. Zapamiętałam ją podczas jazdy z mamą. Nagle zasmuciłam się, co oczywiście zauważył Harry.
- Coś się stało ? - zapytał z troskliwą miną gdy już byliśmy przed moim domem.
- Tu teraz mieszkam- powiedziałam wskazując palcem na duuży dom. Było już naprawdę ciemno, co stwierdziłam po palących się lampkach ogrodowych.
- To bardzo zabawne, bo ja mieszkam dosłownie dwa domy dalej- zrobił bardzo zadziwiającą minę która doprowadziła mnie do uśmiechu.
- Mam nadzieję, że jutro zadzwonisz- powiedziałam uśmiechając się. Czułam, że zalałam się czerwonym rumieńcem.
- Pewnie. To do jutra- powiedział, wyciągając ku mnie ręce. Dopiero po chwili zorientowałam się, że chce mnie przytulić. Było to miłe z jego strony. Ostatni raz przytulałam się z Alanem jakieś 2 miesiące temu, ale wtedy nie czułam tego co teraz. Uścisk Harrego był silny, tak jakby nie chciał mnie już nigdy puścić. Poczułam jego oddech na swojej szyi i przeszły mnie ciarki. Staliśmy tak przytuleni jakąś minutę.
- Czekaj, jeszcze bluza- powiedziałam, kiedy się od siebie okleiliśmy.
- Zatrzymaj ją, do soboty. Kiedy się spotkamy to mi ją oddasz.- powiedział Harry kierując się w stronę swojego domu.
- Do zobaczenia i powodzenia jutro !- zdążyłam krzyknąć, zanim skręcił w swoją uliczkę. Radosna jak jeszcze chyba nigdy obróciłam się na pięcie i tanecznym krokiem weszłam do domu. Tam jednak doznałam szoku.......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej ;> Wybaczcie, ale miałam lekką blokadę twórczą. Mam nadzieję, że się podoba. Pracowałam nad nim naprawdę długo. Pisałam go słuchając One Direction- Last First Kiss *__* magia, od razu można sobie wszystko wyobrazić. Oczywiście proszę o szczere komentarze ;) xx
super piszesz ;) naprawdę bardzo mi się spodobało ♥
OdpowiedzUsuńomomomom *___* jaki Harry jest slodki ♥ Czemu w Polsce nie ma takich chlopakow ! A co do bloga to jest swietny ;) bardzo podoba mi sie to z jaka lekkoscia piszesz ;) Czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńJak mozesz to informuj @aww_paulaaa