sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 4

Dopiero gdy ją zobaczyłam i przytuliłam, zrozumiałam jak bardzo mi jej brakowało.
- Dobra, dobra już mnie puść bo się uduszę- z mamą zawsze się śmiałyśmy jak głupie. Brakowało mi tego, jak i samodzielności. Mama pozwalała mi na więcej i nie była tak nadopiekuńcza jak tata, co mnie bardzo cieszyło. - To co dzisiaj zwiedzamy ?- zapytała mama po chwili patrzenia się na mnie.
- No wiesz... nie znam Londynu więc obojętnie- rzuciłam w stronę mamy.
- Dobrze, to może najpierw pojedziemy po prostu do domu- zaproponowała mama. Nigdy u niej nie byłam, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Mama znalazła pracę w szpitalu jako chirurg, więc w dniami nie było jej w domu. Lecz nadal nie wiedziałam co będzie ze szkołą.
- Mamo, a co będzie ze szkołą ? Przecież nie mogę zawalić roku- powiedziałam gdy już wychodziłyśmy na zewnątrz. Moją uwagę przykuło cudne auto, w którym kierunku zmierzałyśmy. Było ono czerwone i jak się nie mylę było to Porsche.
- Jest jedna dobra szkoła niedaleko naszego domu. Jutro pójdę porozmawiać z dyrektorem. Jest to specjalna szkoła dla Polaków mieszkających w UK. - mama powoli wymawiała słowa jakbym była małym dzieckiem i nic nie potrafiła zrozumieć. Zauważyłam jak mama podchodzi do lśniąco czerwonego auta i zaczyna się uśmiechać.
- Podoba Ci się ?- po zadaniu pytania stanęłam jak wmurowana. Moich uczuć nie dało się opisać. W jednej chwili zalała mnie fala radości i czegoś, czego jeszcze nie potrafiłam opisać.
- Żartujesz sobie.... to twoje auto ? - zapytałam prawie piszczącym głosem.
- Nie, to Tom'a nic ci wcześniej nie mówiłam, ponieważ nie chciałam cię denerwować. Wiem dokładnie jak reagujesz na nowe znajomości. - no po prostu nie wierzyłam własnym uszom. Czułam się jakby coś mnie uderzyło. Takiego ogromnego w sam środek klatki piersiowej. Miałam żyć z kimś obcym pod jednym dachem i jeszcze miałam oglądać jak moja mama się z nim mizia?
- Jaja sobie robisz ? Myślałam że spędzimy ten czas razem, tylko we dwie. - i w jednej chwili pożałowałam, że tu się pojawiłam. Ból który mnie ogarniał nie chciał za nic ustać.
- Nina proszę cię. Pojedziemy i zobaczysz, polubicie się. Opowiadałam mu trochę o tobie, na pewno się polubicie- puściłam tą uwagę mimo uszu. Wsiadłyśmy do auta i w mgnieniu oka ruszyłyśmy przed siebie. Ulice były nieco zatłoczone, ale to nie stanowiło przeszkody w pokonaniu trasy. Nie odzywałyśmy się do siebie przez całą drogę. Widać było, że mama się spina, ponieważ trzymała kurczowo ręce na kierownicy. Od razu to rozpoznałam. Pamiętam dokładnie jej kłótnie z tatą. Wtedy prowadząc auto zawsze trzymała mocno ręce na kierownicy i szybko mrugała powiekami, jakby bała się, że jej coś wpadnie do oka. Po jakiś 5 minutach milczenia zrobiło mi się przykro. W końcu to była moja wina. Ja tak na nią naskoczyłam, chociaż wina była po połowie. Mama zawiniła tym, że mnie nie poinformowała wcześniej a ja tym, że na nią tak naskoczyłam. Patrząc przez okno podziwiałam piękne widoki. Akurat przejeżdżałyśmy przez że tak się wyrażę "bogatą okolicę". Stały tam naprawdę piękne domy. Nagle mama zatrzymała się obok jednej z willi. Była ona cała biała i ogroomna. Miała zielony tez ogromny trawnik, którego ozdabiały lampki.
- No, to jesteśmy.- z wrażenia aż otworzyłam buzię. Skoro mama jeździła Porsche i mieszkała w willi to kim musiał być ten cały Tom ? Przerażało mnie to. Po głowie krążyły mi różne myśli. Może handlował dragami ?
- Postaram się na niego nie nawrzeszczeć- uśmiechnęłam się do mamy, chociaż wcale nie było mi do śmiechu. Wyjęłam walizki z auta i powoli kierowałam się w stronę domu. O ile tak mogłam nazywać ten budynek. Otaczały go ogromne okna, co przykuło moją uwagę.  Mama widząc, że sobie nie radzę otworzyła mi drzwi i weszłyśmy do środka. Walizkę zostawiłam w małym korytarzu prowadzącym do salonu. Przynajmniej tak mi się wydawało. Pomieszczenie było długie i szerokie. Był w nim stół i sofa. Przejeżdżając tak przez cały salon, mój wzrok zatrzymał się na jedynej stojącej w nim osobie. Z pewnością był to Tom. Był wyższy ode mnie co mnie dziwiło i miał gargamelowaty wyraz twarzy.
- Nino to właśnie jest Tom.- nie miałam zamiaru się ruszać z miejsca w którym stałam. Na jego widok ogarnęła mnie nienawiść. Już wiedziałam, że tak łatwo go nie polubię, ale nie mogłam tego zrobić mamie. W końcu ona go kochała. Po kilkunastu sekundach gapienia się na niego, powolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku. Nogi miałam jak z waty. Wolałam się nie uśmiechać bo dokładnie wiedziałam, że mi to nie wyjdzie.
- Cześć, jestem Tom- przedstawił się. Miał bardzo niski głos jak na kogoś chudego.
- To już wiem. Jestem Nina.- nie potrafiłam mu grzecznie odpowiedzieć. Chciałam się zamknąć w swoim pokoju i do nikogo się nie odzywać, tylko nie wiedziałam gdzie on jest. Po chwili podeszła do nas mama.
- Chodź pokażę ci pokój- chwyciła mnie za nadgarstek i pociągła na schody. Były one długie i wysokie. Gdy dotarłyśmy na miejsce mama spojrzała na mnie jak tata, gdy się o coś martwił.
- Co jest?- zapytałam już milszym tonem.
- Chodź wejdziemy i porozmawiamy. - mama otworzyła drzwi do pokoju. Był taki słodki i duży. Ściany miał fioletowe i ogromne okno sięgające do podłogi.
- Ślicznie tu...- powiedziałam, zapominając o Tomie.
- Miałyśmy porozmawiać.- przypomniała mama. W jednej chwili przypomniałam sobie co mnie dręczyło i ponownie zalało mnie nieopisane uczucie.
- No tak... mamo, czym zajmuje się Tom?- zadałam mamie pytanie które nurtowało mnie od samego wyjścia a auta.
- Tom jest aktorem już ok kilku lat. Gra w serialach. Jest Polakiem, ale już od 10 lat tutaj mieszka.- po słowach mamy aż śmiać mi się zachciało. Ten gargamel miał być aktorem ?  Dopiero teraz poczułam się to nieswojo. Wolałam mniejszy zwykły domek taty, niż willę i Porsche Tom'a.
- Łaaał, jeszcze go nigdy w żadnym serialu nie spotkałam- powiedziałam mamie śmiejąc się.- Przepraszam, że jestem niemiła, ale po prostu nie mogę inaczej. To wszystko mnie przerasta. - powiedziałam mamie siadając na łóżku, a raczej łożu.
- Rozumiem Cię. Tom'a nie ma prawie przez całe dni w domu, więc będziemy mogły normalnie rozmawiać- powiedziała mama, lecz zapomniała, że jej też całymi dniami nie ma w domu.
- Mogę się gdzieś przejść i trochę ochłonąć ?- zapytałam mamę, choć nie znałam tutaj niczego.
- Możesz, gdy wyjdziesz z domu i skręcisz w lewo, pójdziesz kawałek prosto, a potem skręcisz w prawo zobaczysz taki... pomarańczowy budynek. To mały bar z kącikiem do poczytania.- starałam się zapamiętać instrukcje mamy, lecz nie przychodziło mi to łatwo. Skoro można było tam poczytać, postanowiłam wziąć ze sobą ulubioną książkę "Intruz".
- Okej postaram się trafić. W razie co zadzwonię. A wy nie powinniście być w pracy ?- zapytałam, ponieważ wydawało mi się to dziwne.
- Tom idzie za godzinkę, a ja wzięłam dzisiaj wolne.- świetnie się składało. Czyli mój plan na dzisiaj był prosty, miałam wrócić do domu za godzinę. Szybko podeszłam do wielkiego lustra, które stało pod ścianą w moim pokoju i przeczesałam włosy rękoma. Wyglądało to trochę niechlujnie, ale mało mnie to obchodziło.
- Okej to ja za godzinę będę paaa- powiedziałam całując mamę w policzek.
- Dobrze tylko uważaj na siebie. Ja ci w tym czasie rozpakuję walizki.- mama była kochana. Co prawda  prawie wszystko za mnie robiła, ale nie przeszkadzało mi to tak bardzo jak kiedyś.
- Schodząc po schodach zauważyłam siedzącego na kanapie Tom'a. Czytał coś... chyba scenariusz.
- Wychodzisz gdzieś?- zapytał nie odwracając się.
- Tak- odpowiedziałam wybiegając z domu. Nie miałam najmniejszego zamiaru mu się tłumaczyć. Mijając trawnikowe lampki przypominałam sobie wskazówki mamy. Idąc po wskazanej mi drodze mijałam różnych ludzi mówiących po angielsku. Jedyne co na mnie robiło wrażenie to ludzie wiecznie się uśmiechający. Każdy człowiek którego mijałam miał uśmiech na twarzy. To było niesamowite uczucie. Coś co dręczyło mnie aż od wejścia do domu minęło dopiero gdy stanęłam przed barem. Droga była krótka pokonałam ją zaledwie w 3 minuty. Wchodząc do środka zauważyłam wolne miejsce pod ścianą. Siadając i otwierając książkę na ostatnio przeczytanym rozdziale, zauważyłam, że dokładnie naprzeciwko mnie siedzi chłopak w brązowych lokach. Widać było, że coś go dręczyło, ponieważ merdał wolno słomką w napoju. Gdy wygodnie się oparłam i zabrałam za czytanie kolejnych stron, zauważyłam, że nieznajomy chłopak wyciąga z torby identyczną książkę i otwiera ją mniej więcej na ten samej stronie co ja. Na mojej twarzy po raz pierwszy od jakiegoś czasu zagościł uśmiech. Nieznajomy także się uśmiechnął. Po chwili zawieszenia wróciłam do czytania. Zauważyłam, że chłopak co chwilkę na mnie spogląda. Z tego dziwnie cudownego uczucia wyrwał mnie telefon. Na wyświetlaczu zauważyłam, że dzwoni mama.
- Halo, coś się stało ?- zapytałam, zaczynając się martwić.
- Nie tylko Tom wcześniej wyszedł do pracy i chciałam z tobą spędzić więcej czasu. Przyjdziesz już do domu?- zapytała mama. W sumie szkoda było mi się rozstawać z nieznajomym, ale postanowiłam wrócić.
- Dobrze, już idę mamo.- w czasie rozmowy z mamą zauważyłam, że chłopak pisze coś na kartce. - Okej kończę, zaraz będę paa- powiedziałam po czym szybko się rozłączyłam. Jednak nieznajomy zdążył już w tym czasie wyjść, choć kartka którą pisał wylądowała na moim stoliku. Wkładając telefon do kieszeni, podniosłam kartkę ze stołu.
" Jutro, 17:00 w tym samym miejscu. Będę czekał ;)" - po przeczytaniu krótkiego tekstu na kartce zaczęłam się uśmiechać jak głupi do sera. Przez kilka sekund patrzenia się na kartkę, zorientowałam się, że mam wrócić do domu. Pospiesznie wrzuciłam książkę do lekkiej torby i wyszłam na zewnątrz. Nagle silny podmuch zimnego wiatru, otrzeźwił mnie do reszty. Zapamiętałam dokładnie trasę którą szłam. W głowie miałam ciągle twarz nieznajomego. Jego cudny uśmiech jak u małego dziecka, nie chciał wyjść mi z głowy. Gdy otworzyłam drzwi do domu, mama czekała już na kanapie z uśmiechem. Zapewne nie mogła się doczekać, żeby mi coś ważnego opowiedzieć. Kiedyś, gdy wracałam do domu i mama czekała z uśmiechem, zawsze miała mi coś ważnego do przekazania. Byłam strasznie ciekawa co to takiego.
- Cześć mamo !- krzyknęłam ściągając buty. Noga nie rosła mi już od jakiegoś czasu, więc na razie nie było potrzeby kupować nowych. To było jedynym plusem dorosłego życia. Nie przepadałam za zakupami, co mnie różniło od reszty dziewczyn. Zamiast biegania po galeriach i szukania modnych i fajnych ciuchów, wolałam pojechać do rodziny i spędzić z nimi czas.
- Nino, chodź tutaj do mnie... porozmawiamy- mamy głos się zmienił. Już nie wyglądała na uradowaną lecz na czymś zmartwioną.
- Mamo, coś się stało ?- zapytałam podejrzliwie siadając na białej, skórzanej kanapie obok mamy.
- Nie, ale chciałam z tobą porozmawiać na temat Tom'a- moja mina z zmartwionej, gwałtownie zmieniła się w wrogą.
- No skoro musimy...- zaczęłam zarzekać.
- Córko ja chciałabym tylko, żebyś ty go zaakceptowała i polubiła chociaż troszkę.
- A co... myślisz, że się nie staram ?! Po wejściu do domu mnie zatkało. Nie dziw się, mogłaś powiedzieć chociaż tydzień wcześniej, że mam się kogoś spodziewać, a nie !- nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam krzyczeć, czego oczywiście nie chciałam.
- Ej ej, uspokój się moja kochana. Nie tym tonem. Wiem popełniłam błąd, ale to nie powód, żebyś na swoją matkę krzyczała- widać było, że mama się zdenerwowała. Po chwili, zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam sama co mam powiedzieć.
- Wiem, przepraszam, nie chciałam. Ale postaw się też w mojej sytuacji i nie dziw się, że jestem dla niego wredna. A z resztą... on też nie jest dla mnie zbyt miły.- zaczęłam żalić się mamie.
- Przecież prawie wcale go nie znasz .!- wykrzyknęła mama.
- Dobra widzę, że dzisiaj nie da się z tobą porozmawiać, do jutra. Idę do siebie pa. - po tych słowach, pobiegłam po schodach do swojego pokoju. Za oknem zaczął padać deszcz i zrobiło się troszkę ciemno, ale nie chciałam jeszcze zasłaniać tego pięknego widoku. Za oknem miałam widok ogromnej polany, przez którą płynęła mała rzeczka. Wszystko było tak kolorowe, że aż miło się patrzyło, choć była jesień. Tak siedząc i patrząc na widok za oknem, wyciągnęłam tajemniczą karteczkę, który chłopak z loczkami i słodkimi dołeczkami przy uśmiechu zostawił na stoliku. Przeczytałam jej treść chyba z 87451978126584168165 razy  i nadal nie mogłam się przestać uśmiechać. Miałam nadzieję, że zapoznając się z nieznajomym, zapomnę o moim dawnym życiu, o Alanie i Angeli. W moim nowym pokoju, stały 2 wielkie szafy. Nie wiem na co mi one były, ponieważ miałam mało rzeczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej hej ;) xx Ten rozdział może wam się wydawać plastikowaty albo oklepany, lecz po jakimś czasie zobaczycie, że Nina, nie będzie miała łatwego życia. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania ;D xoxo ;>

3 komentarze:

  1. Rozdzial jest swietny z reszta jak wszystkie inne :) Ciekawe co sie rozwinie z tym chlopakiem w lokach, ktorym pewnie jest Harry :D

    http://lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział :D czekam na następne ;) ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wiem kim jest ten tajemniczy boy :D Domyślam się kogo masz na myśli pisząc o tym Tomie... Fajnie mi się czytało, pisz dalej, czekam :3

    OdpowiedzUsuń